Lista Rzeczy do Wyprania

Jestem Mariola i jestem Dorosłym Dzieckiem Alkoholika. Chcę wyprać wszystko co się w moim życiu zabrudziło, by w końcu odłożyć to do szafy i użyć czyste, bez skazy, gdy będę tego potrzebowała.

Przez całe moje dzieciństwo i wiek dorastania czułam się inna, czułam, że coś jest ze mną nie tak. W odróżnieniu od moich koleżanek i kolegów wciąż nie wierzyłam w siebie, miałam niską samoocenę, wciąż się bałam, nie byłam w stanie nikomu zaufać….nie miałam w sobie dziecięcej beztroski i ufności. Wciąż patrzyłam na świat ze szklanej klatki, nigdy nie miałam szansy się nim cieszyć i doświadczać wszystkimi zmysłami, wciąż myślałam, że na niego nie zasługuję i że moje emocje są nieważne, ignorowałam je. Dzisiaj jestem dorosła, jestem dorosłym dzieckiem alkoholika i wiem dlaczego tak się czułam, wiem także jakie ślady pozostawiła w moim życiu choroba alkoholowa mojego ojca.

Nie mów, nie ufaj, nie czuj…

Te trzy zasady były mottem mojej dysfunkcyjnej, pogrążonej w alkoholizmie ojca rodziny. Ten wszechobecny wstyd podsycany żalem i strachem mojej mamy sprawiał, że milczałam. Nikt nigdy nie usłyszał z moich ust o chorobie ojca, bo przecież jestem jego córką i muszę go bronić. W końcu nie był taki zły….gdy był trzeźwy czasami zabierał mnie na lody. Moje życie emocjonalne było podobne do rollercoastera, raz dołek, raz górka, więc nauczyłam się nie czuć, nie angażować się, spychać swój strach i lęk o życie swoje i moich bliskich w daleką otchłań, w nadziei, że nigdy stamtąd nie wrócą. Coraz częściej zauważałam, że nie czuję nic, ani radości, ani ekscytacji, ani na nic nie czekam. Moje uczucia były zamrożone. Nie byłam w stanie zaufać nikomu, bo z nikim nie umiałam porozmawiać…szczerze porozmawiać. Jakie piętno odcisnęła na mnie ta triada? Jestem dorosłym dzieckiem alkoholika i nadal nie potrafię komunikować się z moimi bliskimi. Nie potrafię rozmawiać o emocjach, powiedzieć co czuję, co myślę i czego się obawiam. Nie potrafię rozmawiać o problemach, instynktownie chcę je zamaskować, może same znikną, albo pojawią się inne i wszyscy o tych wcześniejszych zapomną. Nie wiem co w relacjach jest normą, a co nie. O wszystko się obawiam i nieoczekiwane sytuacje chwieją moją pewnością siebie, samooceną, umiejętnością radzenia sobie z problemami. Jestem rozchwiana emocjonalnie i uważam, że na nic dobrego nie zasługuję. Nie potrafię nawiązać bliskiej, intymnej relacji w związku. Nie potrafię zaufać i pozwolić partnerowi zadbać o mnie. Lęk i strach wydobywają się z tej otchłani w najmniej oczekiwanych sytuacjach….i coraz bardziej przybierają na sile. Chcę to wszystko wyprać, oczyścić moje emocje, relacje i komunikację z ludźmi. Chcę usunąć plamę wstydu, strachu, lęku, braku zaufania….plamę skrytości, niskiej samooceny i zmniejszania ważkości moich uczuć, potrzeb i problemów. Chcę być czysta i już nigdy nie skrywać żadnych wstydliwych plam.

Moje wewnętrzne dziecko

Bardzo wcześnie odkryłam jak przetrwać w mojej rodzinie. Wcieliłam się w rolę bohatera/bohaterki, gdyż byłam najstarsza z mojego rodzeństwa. Opiekowałam się nimi, otaczałam ich troską i miłością, której sama nie doświadczyłam. Pomagałam mamie, gdy ta była bezsilna, robiłam zakupy, sprzątałam, odrabiałam lekcje z moim rodzeństwem i nie chciałam żadnych problemów, które mogłyby zdenerwować tatę. Moje rodzeństwo wcieliło się w role maskotki, najmłodsza siostra, oraz kozła ofiarnego, środkowy brat. Moja siostra dbała o to, by rozweselić rodzinę, wprowadzić luźną atmosferę, gdy nadciągała chmura agresji i wściekłości. Rola środkowego brata była bardzo wymagająca dla całej rodziny. To on próbował swoją niepokorną postawą odwrócić uwagę rodziny od problemu alkoholowego ojca. I tak żyliśmy sobie życiem bohatera, maskotki i kozła ofiarnego maskując wstydliwą chorobę alkoholową mojego ojca. Dzisiaj wiem, że bohater pozwolił mi przetrwać, ale odebrał mi dzieciństwo, przeskoczyłam do dorosłości, nawet nie wiem kiedy. Żal za utraconym dzieciństwem przepełnia moje serce, wciąż mam w sobie poczucie, że dorosłość dopadła mnie, a ja nie byłam na to gotowa. Czy da się żyć w zdrowiu psychicznym, gdy nie przeżyło się dzieciństwa. Nie! Jako dorosła bohaterka noszę w sobie skazę nieustannego szukania aprobaty i uznania innych oraz nieustannego bycia potrzebną przy totalnym ignorowaniu moich własnych potrzeb. Robię to, co inni uważają za dobre, pomocne przy czym nigdy nie myślę o tym, co jest dobre dla mnie. Często jestem wykorzystywana w pracy, gdyż nie potrafię asertywnie zadbać o siebie i swoje potrzeby. Chcę się pozbyć tych skaz, wybielić nieodparte poczucie pomagania innym i nieustanną potrzebę aprobaty. Chcę wymazać z mojego życia plamę bycia wykorzystywaną z powodu braku asertywności.

Jestem Mariola i jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. Jestem świadoma tego jaki bagaż dźwigam i mam siłę, by zawalczyć o siebie. Moim dzieciom mówię, by żyły pełnią życia, by czuły, ufały i rozmawiały. Razem z nimi doświadczam mojego utraconego dzieciństwa. Jestem dla siebie ciepłym, wyrozumiałym i kochającym rodzicem.

Powiązane artykuły